trescharchi trescharchi
3899
BLOG

Jakże ważny głos Adama Michnika.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 51

Długo, bardzo długo trwało nim Redaktor Redaktorów (cuś jak perski "król królów", tylko jeszcze ważniejszy) z Czerskiej zdecydował się napisać kilka słów o całym spektaklu smoleńskim, jaki wydarza się przy okazji drugiej rocznicy 10 kwietnia. Być może nieprzypadkowo wybrał piątek trzynastego. Naturalnie - to, co napisał, wejdzie na zawsze do kanonu dziennikarstwa w Polsce, a za lat kilkadziesiąt słuchacze szkół wyższych (o ile kolejne "oświecone" reformy nie zlikwidują nauczania pomaturalnego, bo w sumie po co one w Nadwiślańskim Kraju?) uczyć się będą mogli na przykładzie, co oznacza "zmutowany obiektywizm".

Jak u Hitchcocka, Michnik zaczyna z wysokiego C, cytując swoją przyjacielską rozmowę ze "znanym brytyjskim komentatorem", któremu długo a zawile tłumaczyć musiał, iż Kaczyński nie jest agentem rosyjskich służb specjalnych, jeno "uparciuchem przywiązanym do własnych fantazji". Dalibóg, chciałbym być przy tej rozmowie z kilku przyczyn - między innymi dlatego, by dowiedzieć się jakimi rzeczywiście słowami redaktor określił polityka (sądząc po nagraniach z Rywinem określenia tak słodkie jak "uparciuszek" nie występują w jego słowniku) a także by podsłuchać kilka nazwisk rzeczywistych agentów rosyjskich w Polskiej polityce - bo kto jak to, ale weteran pojednania z "ludźmi honoru" na pewno ma jeśli nie wiedzę, to chociaż solidnie umocowane podejrzenia.

Po burzliwym początku następuje chwila wytchnienia: zgodnie z najlepszymi wzorcami z Trybuny Ludu i innych gazet, które czytywał Adam Michnik w okresie krystalizowania swoich poglądów na świat należy przeciwnika wykpić, sprawić, by czytelnicy rechotali radośnie i stosownie pukali się w czoło, zupełnie tak, jak wczoraj minister rządu Rzeczypospolitej podczas przemówienia Kaczyńskiego,  a przecież to człowiek kształcony na zachodnich uczelniach, wydawałoby się uosobienie elegancji i kultury. Adam Michnik nie zwraca uwagi na takie subtelności jak wielki odstetek Polaków widzących nędzę śledztwa w/s katastrofy lotnicznej - i zadających pytania, dlaczegóż właściwie wygląda to tak amatorsko. Miast przyznać wątpiącym część racji, i sam - jest przecież autorem poczytnym, jego głos wiele znaczy w debacie publicznej - zadać kilka fundamentalnych pytań woli machać wielką łopatą i wszystkich "nieprawomyślnych" zagarnąć na jedną stertę "wariatów" i "oszołomów" wierzących w spisek Putina z Tuskiem.

Potem następuje coś, czego do końca wytłumaczyć nie potrafię. Jakiś chwilowy kryzys redaktora, coś, co umknęło uwagi wszystkich edytorów - być może dlatego, że Mistrza nikt nie ośmieli się poprawić. Adam Michnik zaczyna się kajać. Przyznam, że u tego człowieka to tak rzadkie, że aż zdumiewające. Redaktor przyznaje, że "kłamstwo powtarzane nieprzerwanie bywa skuteczne". Chyba tylko z siłą rzeczy ograniczonej pojemności felietonu nie podawał konkretnych przykładów ze swojego podwórka, także pozwolę sobie dokonać suplementu. Adam Michnik przyznaje, że uporczywe lansowanie kłamliwych teorii o: kłótni generała Błasika z kpt. Protasiukiem, o "lądowaniu debeściaków", o generale Błasiku (i kilkunastu innych osobach, wynikałoby z sektora z kokpitem) w kabinie pilotów, o alkoholu we krwi, itp. było powodowane tylko i wyłącznie tym, by kłamstwa te uskutecznić i uczynić wersją oficjalną - dla większej poczytności? Dla zaspokojenia wszechobecnej na Czerskiej żądzy bycia jedyną wyrocznią prasową? Dla innych, bardziej mrocznych celów? Nie podejmuję się odpowiedzieć, a i redaktor skromnie na ten temat milczy. Doprawdy, serce rośnie, że w chwili tak szczególnej, w drugą rocznicę tragicznych wydarzeń zdecydował się Michnik na pewien rachunek sumienia. Z niecierpliwością czekam na dalsze wyłomy w "Czerskim murze".

Tytułem podsumowania warto jeszcze dodać o czymś innym - według Adama Michnika Polska jest krajem niepodległym i demokratycznym, a wszyscy ci, co myślą i twierdzą inaczej, snują "opowieści mitologiczne" - bowiem, jak skrupulatnie wylicza redaktor stekiem bzdur jest twierdzenie, że w Polsce istniteje jakiś reżim skorumpowany (nie ma żadnych afer) skoncentrowany na wyniszczeniu materialnym (wszak podatki obiecano obniżyć, więc obniżą) i kulturowym (reforma edukacji, dotowanie "Krytyki Politycznej" - jest kultura? jest, i to wysoka), a wreszcie twierdzenie, że jest jakaś wojna z Kościołem i religią (wszak pijana swołocz na Krakowskim Przedmieściu to, jak twierdzi pani dyrektor TVP Kultura "prawdziwi Polacy, którzy wiedzą czego chcą i potrafią się o to upomnieć").

Wszystko to stek bzdur - jesteśmy zieloną, mlekiem i miodem płynącą wyspą, rządzoną przez tych, co rządzić mają (troszkę jednak żal Unii Wolności, co?). Wszystkich myślących inaczej - naturalnie, w imię demokracji, pluralizmu i troski o Polskę najpierw ośmieszymy, a potem skrupulatnym powtarzaniem "tez smoleńskich" reedukujemy i skierujemy na właściwe tory postrzegania "obecnej rzeczywistości". Zaiste, gdyby nie samokrytyczny wtręt, artykuł byłby artykułem doskonałym, utrzymanym od początku do końca w jakże znanym i niepowtarzalnym stylu Wielkich Mistrzów Pióra - wydaje mi się, że tylko Adam Michnik, Seweryn Blumsztajn i (od czasu do czasu, gdy już schwyci za klawiaturę) Janina Paradowska potrafią wynieść się na takie wyżyny. Na wyżyny czego pisał nie będę, po cóż szarpać sobie nerwy w słoneczną sobotę.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka