trescharchi trescharchi
1071
BLOG

Nie matura, lecz chęć szczera...o awansach w Państwie PO

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 3

Tytuł nader aktualny, wszak dzisiaj tabuny młodzieży zasiadły do matury w odświętnych strojach i z uśmiechem na ustach, jeszcze w Kraju, jeszcze na garnuszku rodziców. Przyszłe zawieruchy - bezrobocie, brak szacunku Państwa dla obywatela, niewola kredytów - dopiero chmurzą się na horyzoncie, dopiero przyjdzie na nie czas. Przyjmicie gołowąsy dobrą radę i czym prędzej zapisujcie się do Młodych Demokratów - pod tą szacowną nazwą kryje się Urząd Pracy na miarę możliwości Naszej "dojrzałej demokracji". Zakręcicie się akuratnie, i kariera na niwie Państwowej będzie jak malowana, a przy odrobinie szczęścia może nawet w ministry pójdziecie.

A oto i exemplum, że można. Minister Jacek Cichocki - szefujący jednemu z najważniejszych (w kontekście Euro, ale nie tylko) resortów. Wprawdzie resortu okradzionego z końcówki "iA" (cóż, w świetle dzisiejszego stanu wiedzy o postępach informatyzacji Kraju trafnie kojarzącej się z odgłosem rzewnego zawodzenia osłów), ale zawsze. Zostając ministrem w "odnowionej moralnie" III Rzeczypospolitej człowiek zaciąga poważne długi - nie tyle finansowe, co towarzyskie. Stada wierzycieli pukają i dzwonią niemal każdego dnia, a przecież każdy "gabinet polityczny" ma ograniczoną pojemność. Niekiedy jednak - a w przypadku już siedmioletnich rządów Platformy (na personalne "długi" PSL spuśćmy zasłonę milczenia) można mówić o prawie serii - pewne nominacje budzą szczere zdziwienie.

Minister Cichocki przeto planował zrobić generałem straży pożarnej pana Marka Komorowskiego (zbieżność nazwisk przypadkowa). Pan Komorowski obecnie pełni obowiązki dyrektora (to taki Platformiany eufemizm na brak kompetencji - starczy przejść się po losowym urzędzie w Polsce, od natłoku tabliczek ze skrótem "p.o." głowa boli, ale, jak powiadam, wszystkich trzeba gdzieś upchnąć) Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, którego obowiązki zresztą pokrywają się z innymi instytucjami, a cała działalność sprowadza się w gruncie rzeczy do szybkiego informowania rządu o niebezpieczeństwach grożących Naszej Ojczyźnie. Niebezpieczeństwach wewnętrznych naturalnie, bowiem dzięki śmiałej i wizjonerskiej polityce zagranicznej będziemy nie niepokojeni jeszcze przez długie lata.  Tylko w Kraju trzeba urwać kilka łbów tej Hydrze, co to ciągle się odradza i jątrzy.

Wróćmy do Naszego bohatera. Marek Komorowski jest przykładem kariery w amerykańskim stylu (wiele punktów zbieżnych z innym generałem, nieszczęśliwie już awansowanym - Marianem Janickim) - człowiek ów posiada tyle talentów, że wszystkie ścieżki awansów w Straży Pożarnej przeskakiwał grubo przed upływem ustawowego czasu. Tu ciekawostka - ustawa wyraźnie głosi, że na szlify generalskie można liczyć dopiero po pięciu latach pułkownikowania, podczas gdy Komorowskiemu takowego stażu brakowało. Trawestując jednak powiedzenie Napoleona o buławie w plecaku, minister Cichocki uznał, że furda jakieś tam przepisy, skoro ma do czynienia z człowiekiem renesansu i łamiąc rzeczoną ustawę złożył do Większego Komorowskiego wniosek o nominację.

Gdy jednak dziennikarze poczęli grzebać w niejasnej przeszłości zawodowej Mniejszego Komorowskiego, ktoś w ministerstwie poszedł po rozum do głowy i doprawdy na ostatniej prostej upragniony awans wycofał, już z urzędniczej machiny Kancelarii Prezydenta. Przy czym tłumaczenie pani rzecznik MSW jest doprawdy wielce oryginalne (ociera się wręcz o bezczelność i obrażanie inteligencji Rodaków), że warto przytoczyć: "...samo złożenie wniosku jeszcze o niczym nie przesądza i nie jest równoznaczne z ostateczną decyzją...".

Czyli z jednej strony prezydent Komorowski ogłasza wszem i wobec o popieraniu akcji Godzina dla Ziemii i zaciemnia Belweder plus Pałac, a z drugiej strony jego urzędnicy bez żenady przyjmują tony papierzysk (ech! nieodżałowane Lasy Amazońskie!) odnośnie wniosku złożonego niezgodnie z ustawą i "niczego nie przesądzającego". Ot, może się uda, i prezydent podpis nieopatrznie machnie. Albo się nie uda, i spróbujemy za pół roku, bo przecież obiecaliśmy. Trochę tylko szkoda, bo widać minister Cichocki obiecał Naszemu człowiekowi renesansu kolejny awans na Dzień Strażaka (dziś), a tu przez nader dociekliwych żurnalistów wyszedł klops.

Tak zwane "środowisko" utrzymuje, że błyskawiczna ścieżka kariery - można przypuszczać, iż wiedzą, co w trawie piszczy - związana jest z namaszczeniem Komorowskiego Mniejszego na nowego szefa straży pożarnej, ale to już po Euro, bo obdarzony tyloma talentami dżentelmen mógłby jednak podczas takiej imprezy "wagi ciężkiej" nie podołać, a przecież żadna kompromitacja (sondaże!) zdarzyć się nie może.

Strach człowieka bierze, gdy uzmysłowi sobie, że tego typu "kwiatki" to właściciwie tylko wierzchołek góry lodowej, bo dotyczący wierchuszki Naszego Państwa. Niżej - przy awansach na komendantów, pułkowników, dyrektorów, itp., sito jest o wiele rzadsze i pełno takowych "faworytów" wygrywa posady i awanse bez największego trudu i bez żadnej żenady, bo znają Jacka, bo pili kawę z Piotrkiem, bo żona jest kuzynką Adama. Mówimy o krwioobiegu Państwa - o służbach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Nas wszystkich. Jest pewien margines błędu, na który nowoczesny, odpowiedzialny Kraj nie może sobie pozwolić. Nie można dopuścić, by za Nasze bezpieczeństwo brali się błyskawicznie awansujący amatorzy po znajomościach i po układach partyjnych.

Chciałbym, żeby jeden Komorowski Mniejszy uczynił wiosnę. By sito dziennikarskie było na tyle uczciwe i rzetelne, że wykazywałoby wszystkie tego typu nadużycia. Ale trochę źle żyć w Państwie, w którym nawet Minister Spraw Wewnętrznych z premedytacją łamie ustawy, bo "jakoś to będzie".

Cytując klasyka - "chwała Nam i Naszym kolegom!".

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka