trescharchi trescharchi
2365
BLOG

Rzeczywistość dnia codziennego a rzeczywistość Gowina.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 17

Co poniektórzy bardzo Gowina lubią. O dziwo, nawet ci z opozycyjnej strony ław sejmowych i ich sympatycy (nawet w blogosferze, czego niejednokrotnie byłem świadkiem). Że to w sumie dobry człowiek, że jest całkiem przyzwoity, a nawet wykazuje pewne cechy busoli moralnej, co - umówmy się - w rozwydrzonym Polskim Sejmie specjalnie trudne nie jest, starczy nie być wulgarnym i nie pleść andronów. Ale Gowin skrywa pewną tajemnicę - wciąż, mimo wykwitu hipotez nie wiadomo tak naprawdę dlaczego Tusk zdecydował się powołać go na szefa resortu sprawiedliwości w miejsce całkiem sprawnego (ciszej jedziesz, dalej zajedziesz) Kwiatkowskiego, który to biedak swoją drogą doznał takiego szoku, że dotknęła go przypadłość profesory Środy, to jest chęć ciągłego komentowania większości spraw w mediach.

Jedna z mroczniejszych hipotez głosi, że premier jest na tyle oczytany, by skorzystać z ponadczasowej rady Napoleona : w skrócie polegała ona na tym, iż osobę mierną trzeba wywindować na tak wysokie stanowisko, by każdy mógł się naocznie o tej mierności przekonać. Oczywiście tutaj mamy do czynienia z wersją łagodniejszą, bo Gowin aż tak mierny (na tle miernego rządu zwłaszcza) nie jest, niemniej jego dotychczasowe ministrowanie to ciąg wpadek i pomyłek, że przez litość nie wspomnę o propozycji nie karania osób publicznych za fałszywe sprawozdania majątkowe. Jeśli dodamy do tego zamieszanie z deregulacjami (nawet przyjmując, że idea była słuszna) - ot, mamy diabelski wywar przygotowany przez Tuska dla swojego hipotetycznego konkurenta w partii. Bo jakkolwiek rządzić Krajem premier absolutnie nie potrafi, to jednak na wycinaniu głów w swoim ugrupowaniu zna się jak mało kto. Nawet taki Kaczyński mógłby się od niego sporo nauczyć.

Dowiadujemy się przeto - Gowin zaproponował (najpewniej w porozumieniu ze swoimi ekspertami, co rodzi pytania - skąd u licha bierze on takowych ekspertów i czy jedynym kryterium jest pochodzenie z Krakowa?) przepisy łagodzące kary grożące twórcom piramid finansowych. Od jakichś dwóch - trzech tygodni każdy Polak jest ekspertem od piramid finansowych i wie, że takową była najpewniej choćby Amber Gold. Jarosław Gowin chciałby, żeby teoretyczny Plichta poszedł (wreszcie? do iluś tam razy sztuka, Polski wymiarze sprawiedliwości) za kraty na trzy a nie pięć lat i nie groziłyby mu grzywny do 5 milionów włącznie, ba, to jeszcze nie koniec - fałszowanie ksiąg rachunkowych czy przesyłanie fałszywych danych do KNF-u byłoby praktycznie bezkarne. Wszystkie te pomysły jak byk stoją w projekcie nowelizacji ustawy o ograniczeniu prawa karnego w obrocie gospodarczym, który to projekt wędrował między resortami i na konsultacjach społecznych jeszcze w marcu.

Naturalnie projekt spotkał się z miażdżącą krytyką wszystkich niemal instytucji do których został przesłany, a we wszystkich odpowiedziach jak jeden mąż przewijała się zgrabna formułka o niebezpieczeństwie "zachwiania zaufania" do i tak kulejącego - jak widać - "Polskiego systemu bezpieczeństwa finansowego". Jak wiadomo, to nic dziwnego w rządzie ekspertów Donalda Tuska, bowiem innowacyjne pomysły takich ministrów jak Boni czy Arłukowicz też natrafiały na dziwne niezrozumienie hamulcowych rozwoju Polski (najpewniej ludzi Kaczyńskiego wciąż jeszcze poupychanych na Państwowych etatach) i też spotykały się w najlepszym razie z życzliwym popukaniem w czoło, co też znowu ta amatorszczyzna wymyśla.

Gowina z błotem zmieszały zarówno Narodowy Bank Polski, Ministerstwo Finansów i inne organizacje skupiające przedsiębiorców. W ich odpowiedziach nie znajdzie się ni słowo pochwały albo chociaż zrozumienia dla liberalizacji kar proponowanej przez ministra sprawiedliwości. Oczywiście, dzisiaj nikt w resorcie Gowina nie chce zbyt wiele mówić o tej żenującej porażce, zasłaniając się uniwersalną formułką o "szczegółowej analizie projektu ze względu na liczne uwagi i propozycje". Rzeczniczka Gowina poczuła się w obowiązku dodać, że nikt w resorcie osobiście nie zna Plichty.

Rzecz działa się w marcu, szybko też została zwinięta pod dywan a Jarosław Gowin zajął się nowymi pomysłami na zrewolucjonizowanie Polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie przypuszczał tylko biedak, że jego rzeczywistość i jego "Matriks" (jak widać, każdy minister Donalda Tuska z nim na czele posiada swój, unikalny) zderzą się tak mocno z rzeczywistością realną, a cała Polska domagała się będzie głowy Plichty i surowych wyroków. Ciekawym, czy minister wyjdzie przed kamery i przyzna się, że dla...hm, właściwie nie wiadomo dlaczego był niegdyś skłonny różnym szachrajom tak wiele wybaczać.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka