trescharchi trescharchi
2329
BLOG

"Nasz Dziennik" o Górnym Śląsku.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 39

 

W ostatnim weekendowym wydaniu „Nasz Dziennik” zajął się na poważnie tematyką Górnego Śląska. Trzeba przyznać, że zbiór artykułów przygotowanych w magazynie jest całkiem imponujący – zważywszy na mizerię wiadomości o tym regionie prezentowanych przez gazety ogólnopolskie, ale też i lokalne; doprawdy, ktokolwiek weźmie do ręki tradycyjny „Dziennik Zachodni” ten niebawem odłoży z rozczarowaniem. Mało do czytania, tematyka wtórna i wciąż poruszane są te same tematy. O katowickim dodatku do „Gazety Wyborczej” przez litość nie wspomnę – dla panów i pań redaktorów Górny Śląsk to właściwie tylko Katowice, a konkretnie okolice dworca PKP. „Nasz Dziennik” przygotował się do sprawy o wiele lepiej: mamy przeto pięć artykułów, w tym wywiad z panem profesorem Franciszkiem Markiem z Uniwersytetu Opolskiego. Pan profesor nie pozostawia suchej nitki na RAŚ – pytany o akcje tego ugrupowania mówi wprost: „…można się co najwyżej zastanawiać, czy to dywersja polityczna, czy wyraz głupoty. Raczej uważam to za dywersję antypolską…”. Dalsza część rozmowy to między innymi usilne przekonywanie czytelników przez pana profesora o polskości tych ziem i kolejne wbijanie szpileczek RAŚ.

Są też inne interesujące artykuły, którym pewnej racji odmówić nie sposób. Autorzy (wśród nich, co mnie zaskoczyło, pani Magdalena Buczek – dotąd znałem ją tylko jako lektorkę w Radiu Maryja) wskazują na degrengoladę regionu, na zwijający się przemysł ciężki, wspominają też o problemach w tyskiej fabryce Fiata. Słusznie utwierdzają czytelników w przekonaniu, że właściwie od 1990 roku żadna kolejna władza nie ma pomysłu na Górny Śląsk – już nie w sferze politycznej, tylko typowo gospodarczej. W wypowiedziach Ślązaków pobrzmiewa zresztą tęsknota za czasami dawnej świetności – gdy mieliśmy rzutkiego wojewodę Ziętka, gdy Śląsk na piedestał wywindował Edward Gierek. Teraz wszystko powolutku się zwija, niestety, a i suche fakty są przeciwko – takie miasta jak Bytom, piękna niegdyś okolica ze średniowiecznym rodowodem po prostu umierają na Naszych oczach. Nikt z władz wojewódzkich, czy to obecnych czy przeszłych nie odważył się (z braku chęci czy umiejętności) zaproponować jakiegoś kompleksowego planu naprawczego, miast tego pompują kolejne setki milionów w Stadion Śląski; budowany na biedzie i zgliszczach pomnik rzekomej potęgi kolosa na glinianych nogach. Autorzy wspominają też o bardzo niepokojącym zjawisku, to jest wyludnianiu się Górnego Śląska – do 2030 roku województwo zmniejszy się o 800 tysięcy dusz, tak twierdzą demografowie i to naprawdę widać, gdy pochodzi się po śląskich miastach. Trzeba oddać „Naszemu Dziennikowi” sprawiedliwość – nie idą na łatwiznę, nie spłycają wszystkiego do „wina Tuska” tylko rzetelnie pokazują odpowiedzialność zbiorową całej klasy politycznej – zarówno tej lokalnej, zajętej tylko obsadzaniem kolejnych stołków w administracji jak i tej krajowej, rzadko pochylającej się nad problemami tego regionu. Cóż począć – nawet śląscy posłowie po przyjeździe do Warszawy dostają w znakomitej większości „małpiego rozumu” i swoją energię parlamentarną poświęcają tak fundamentalnym dla przyszłości i rozwoju Górnego Śląska kwestiom jak oficjalne uznanie gwary śląskiej czy przeprosiny skierowane do Ślązaków represjonowanych przez władze PRL-u – przeprosiny oczywiście w imieniu Rzeczypospolitej (obie sprawy – pan poseł Marek Plura, PO).

„Nasz Dziennik” nie pozwala jednak zapomnieć o antypolskim ich zdaniem ugrupowaniu pana doktora Gorzelika. Poza wspomnianym wywiadem, RAŚ-owi poświęcono osobny artykuł („Niemiecki cień nad RAŚ”). Autor, pan profesor Tadeusz Marczak dokopał się do informacji, że RAŚ utrzymuje bliskie kontakty z organizacją Schlesische Jugend – działającą w strukturach Związku Wypędzonych, kierowanym przez doskonale znaną panią Steinbach. Zdaniem członków RAŚ „większość grup tej organizacji to grupy folklorystyczne”. Pan profesor Marczak przekonuje natomiast, że w samych Niemczech ta organizacja jest ściśle powiązana z neonazistami z NPD; w artykule mamy cytaty z forum internetowego Schlesische Jugend – młodzi (no bo w końcu „Jugend”) Niemcy dzielą się swoimi wrażeniami z podróży do Polski, a zatem zum beispiel: zorganizowano „wspominkową” uroczystość z okazji rocznicy upadku „Festung Breslau”. Zwiedzano obóz w Auschwitz, a dzień zakończył się radośnie, bo odbyło się wspólne ognisko na którym „spalono flagę Syjonu”. Uczestnicy wypraw ujawniali również swoje poetyckie ciągotki, zawarte choćby w hasłach „jedziemy do Polski, żeby sprawić lanie Żydom” czy „wczoraj miałem sen, na drzewie wisiał Polak”. Wedle autora w kwietniu 2011 roku działania tejże organizacji były powodem interpelacji grupy posłów do Bundestagu – rząd niemiecki odpowiedział, że Schlesische Jugend owszem, jest pod wpływem neonazistów, stąd Berlin będzie się dalszym jej działaniom bacznie przyglądać. Ile w tym prawdy – trudno ocenić, pan profesor Marczak przelał to na papier, a zatem musi mieć swoje informacje udokumentowane. Nie wiadomo też, czy RAŚ wiedział coś o ewentualnych neonazistowskich sympatiach swoich kolegów z Niemiec. W każdym razie rzecz jest niepokojąca.

Na końcu jednego z artykułów odnalazłem jednak rzecz z którą zgodzić się nie potrafię, a która w mojej ocenie jest nieelegancką (to i tak delikatne słowo) manipulacją zastosowaną wobec czytelników „Naszego Dziennika” wśród których jest bardzo wiele osób starszych, w tym i takich, którzy pamiętają grozę niemieckiej okupacji. Były radny wojewódzki, pan Rajmund Pollak (dawniej LPR) alarmuje: w Niemczech żyją 2 miliony Ślązaków, którzy chętnie wezmą udział w plebiscycie planowanym (znaczy się – rzecz już przyklepana) przez RAŚ. No właśnie, w plebiscycie, którego celem ma być przyłączenie Górnego Śląska jako kraju federacyjnego do RFN. Tylko taka sucha informacja, taki „balonik” puszczony na powietrze, by począł żyć własnym życiem. Pan Pollak nie podaje żadnych informacji wedle jakich kryteriów prawnych taki plebiscyt miałby się odbyć; kto uznałby jego wyniki, ba! Kto dałby nań zgodę, jak wyglądałoby przyłączenie odległego województwa do rzekomej „Macierzy” (Prusy Wschodnie – bis? Znów eksterytorialna autostrada? Przepraszam, takie skojarzenia pojawiają się od razu) – po prostu rzuca hasło „plebiscyt” które w połączeniu z hasłem „RAŚ” ma wzbudzić konkretny efekt. Moim zdaniem RAŚ można skrytykować na setki ciekawszych sposobów (podpowiadam najprostszy – mimo zasiadania w koalicji z PO nie zrobili prawie nic dla Górnego Śląska) i nie ma potrzeby uciekania w taki tani populizm, który w dodatku może solidnie najstarszych czytelników nastraszyć.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka