trescharchi trescharchi
2425
BLOG

Przyjazne państwo wg ministra Nowaka.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 20

 

Na pewno Państwo pamiętają – było niegdyś coś szumnie reklamowanego, coś, co miało na zawsze zmienić oblicze polskiego parlamentaryzmu i sprawić, że „waadza” wreszcie będzie bliżej ludzi i ich problemów. Tym czymś była komisja „przyjazne państwo” – optymizmem napawał fakt, że potrafiła początkowo połączyć ogień z wodą (panowie Palikot & Poncyljusz); przynajmniej do czasu, gdy polityk z PO (wówczas) nie wytrzymał zbyt długo w masce konstruktywnego parlamentarzysty i wypalił o „prostytucji w polityce”. Później komisja powolutku się rozsypywała, traciła rangę (na niebiosa, na jej czele stanął nawet pan Sekuła) – i wreszcie z dobrego pomysłu nie zostało prawie nic. Ale została – przynajmniej na czas jakiś – atmosfera tego, że PO (znów powrócę do rzekomego „liberalizmu” tej partii) naprawdę chce Polakom, zwłaszcza polskim przedsiębiorcom zrobić dobrze. To dobry punkt wyjściowy do budowy wielkiego kapitału społecznego zaufania, ale Platforma sama podcina gałąź na której siedzi; trudno tylko orzec, czy robi to z lenistwa, czy ze swojej niekompetencji czy z jeszcze innych powodów. Ja osobiście obstawiam mieszankę wybuchową, to jest lenistwo urzędnicze (wynikające z przyczyn czysto psychologicznych – kto zdobył pracę po znajomościach, bez specjalnego wysiłku, ten zupełnie jej nie szanuje) połączone z popularną „sodówką”, czyli arogancją i przeświadczeniem, że mogą wszystko, a „motłoch” powinien pokornie czekać. Nie muszę chyba przypominać, że uprawianie polityki w taki sposób wcześniej czy później zemści się z kretesem, ale cóż; sądząc po czynach, PO na serio wierzy, iż rządzić będzie do końca świata i o jeden dzień dłużej.

31 grudnia ubiegłego roku resort transportu ogłosił przetarg na nowe blankiety zaświadczeń uprawniających do przewozu niebezpiecznych ładunków. Warto przy tym zauważyć, że zgodnie z planem blankiety obowiązują od początku 2013 roku, a zatem od ogłoszenia przetargu do zmiany przepisów minął (może nawet nie okrągły) jeden dzień. Tylko któż by się tym w ministerstwie pana Nowaka przejmował? Naturalnie nawet jeśli kierowca przewożący takowe ładunki ma wszelkie możliwe uprawnienia, a nie posiada nowego blankietu (bo i skąd posiadać? Sam ma sobie narysować?) jest narażony na mandat w wysokości 2 tysięcy złotych. Przetarg jest już rozstrzygnięty – Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych czeka na sygnał, bo jest gotowa do natychmiastowej produkcji, niestety (przypominam, mamy ostatni dzień stycznia) ani ministerstwo ani urzędy marszałkowskie nie zdołały jeszcze podpisać z nią odpowiednich umów. Nawet gdyby pan minister Nowak szarpnął cugle i zmusił swoich kolegów partyjnych (bo przecież takowi obsiadają większość urzędów) do prędkiego podpisania, nowe dokumenty zawędrują do kierowców – przy dobrych wiatrach – gdzieś w połowie lutego. Czyli tak czy siak, nawet biorąc pod uwagę dozę szczęścia, czeka ich półtora miesiąca (licząc od początku roku) stania w garażach i ponoszenia strat, albo też jeżdżenia bez papierów na zasadzie „jakoś to będzie”; gdy zostaną złapani, żadne tłumaczenia nie pomogą. To samo państwo, które zawaliło sprawę z blankietami teraz – rękami policjantów czy ITD – ukaże ich mandatem za brak tychże blankietów.

Dlaczego dopiero połowa lutego? No, bo jeśli już się wszystko podpisze, to i tak wykonawca (PWPW) będzie musiał uruchomić we wszystkich 16-tu urzędach marszałkowskich specjalny system teleinformatyczny (rozumiecie – jak w Europie, albo i Ameryce, XXXXI wiek) służący marszałkom do informowania Wytwórni o kierowcach, którzy otrzymali już uprawnienia na przewóz ładunków niebezpiecznych. Dopiero kiedy taka informacja pójdzie, wtedy rozpocznie się druk konkretnych blankietów i „pośpieszne” wysyłanie ich do zamawiających województw. Przyjazne państwo w najlepszym wydaniu – oczywiście nawet taka wstydliwa obsuwa, narażająca przedsiębiorców na stres, koszty i mandaty nie zmąci dobrego humoru pana ministra Nowaka. Skoro zamrożenie kilkunastu miliardów na budowę dróg nie zmiotło dyżurnego, wyćwiczonego uśmiechu z twarzy ministerialnej to o czym my tu mówimy…

Dziennikarze poczuli się jednak do obowiązku i udali się do resortu pana ministra Nowaka z kilkoma pytaniami. Usłyszeli tam, że w „ciągu najbliższych dni” ministerstwo powinno podpisać stosowną umowę z PWPW na produkcję zaświadczeń, jakkolwiek urzędnicy nie potrafili wyjaśnić co przez owe „najbliższe dni” rozumieją. Po prostu nie wiedzieli – przecież wielu urzędników pozatrudnianych przez pana ministra Nowaka to ludzie młodzi, pamiętający wspólne z nim czasy w przybudówce PO, Młodych Demokratach i jeszcze niemało muszą się nauczyć. Jest to pewne nadużycie ze strony żurnalistów, że już na początku drugiej kadencji, ledwie po pięciu latach rządzenia zaczynają stawiać niewygodne pytania. W każdym razie ministerstwo nie potrafiło też odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak długo zwlekano z rozpisaniem przetargu i zrobiono to na jeden dzień przed terminem zmian w przepisach. Nie potrafili i już. Czemu? „Bo nie”.

Ponad 20 kierowców na Śląsku zrzuciło wreszcie maski obłudników i pokazało swoją prawdziwą twarz – szykują pozew zbiorowy przeciwko ministerstwu transportu za uniemożliwianie im wykonywania pracy i narażanie ich przedsiębiorstw na straty finansowe. W głowie się nie mieści, jak można pozywać najfajniejszy rząd po 1990 roku i najfajniejszego ministra w tym rządzie. To nie ludzie – to wilki!

Najważniejsze jest przecież to, by żyło się lepiej.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka