trescharchi trescharchi
1609
BLOG

Rząd płynie pod wiatr.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 25

 

Dwa ministerstwa – sportu i transportu – miały dwa lata (!) by opracować nowe rozporządzenie umożliwiające przeprowadzanie egzaminów patentowych. Mimo zapasu czasowego urzędnicy nie zdołali tego zrobić. W dodatku stare przepisy wygasły w październiku 2012 roku. Wodniacy liczyli, że rozporządzenia zostaną opracowane do tegorocznej wiosny. Nic takiego się nie stało – więc zarówno Polski Związek Żeglarski jak i Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego nie mogą egzaminować na patenty.

W okresie wiosenno – letnim ma to kapitalne znaczenie. Setki, może nawet tysiące ludzi chce zdobyć konkretne uprawnienia wodne. Możemy dyskutować o tym, czy system patentów ma dzisiaj sens. Ale póki są konkretne przepisy, trzeba ich przestrzegać. Wydawałoby się to logiczne, ale co zrobić w sytuacji gdy przepisów braknie? Firmy – nierzadko małe, rodzinne, w retoryce rządu premiera Tuska często nazywane „filarami polskiej gospodarki”- które mają przeszkolić przyszłych żeglarzy nie mogą tego zrobić. A przecież w większości wypadków są to szkoły typowo sezonowe i to, co zarobią w kilka miesięcy musi im wystarczyć na cały rok.

Kandydaci na żeglarzy poganiają firmy – przecież już zawczasu zamówili żaglówki czy jachty, opłacili wyjazdy pod żagle i czekają. Zatem firmy szkolące zwracają się gremialnie do związku żeglarskiego i motorowodnego, a te rozkładają ręce: egzaminów przeprowadzać się nie da i nie wiadomo, kiedy będzie można. Mimo że kandydaci mają już w większości wiedzę teoretyczną zdobytą na podstawie dotychczasowych programów, ale do egzaminu według przepisów i tak muszą przystąpić. To znaczy muszą, ale nie mogą. Motorowodniacy dostali nawet pismo z Warszawy, w którym jasno stoi, że ze względu na stan prawny wszelkie egzaminy ulegają zamrożeniu. Jeszcze raz przypomnę: Warszawa miała dwa lata na przeprowadzenie zmian.

Profesor Winczorek nie owija w bawełnę: to kolejne absurdalne niechlujstwo legislacyjne ministrów Donalda Tuska. Bulwersuje zwłaszcza długi okres oczekiwania na rozporządzenie, w którym to okresie nie brakowało wniosków zainteresowanych o przyspieszenie wydawania aktów prawnych. Mimo tych sygnałów zarówno minister Nowak, jak i minister Mucha nie zrobili praktycznie nic. Dzisiaj, postawieni pod ścianą przez dziennikarzy potrafią tylko przerzucać się odpowiedzialnością: resort transportu utrzymuje, że „jest szansa, bowiem prace nabrały tempa” (może skończą w październiku – idealna pora na żeglarskie przygody) ale rozpoczęcie prac zależało od wydania innego rozporządzenia minister sportu. Ministerstwo sportu twierdzi z kolei, że za wydanie rozporządzenia odpowiada jednak resort transportu. I tak w koło Macieju. Co jak co, ale w wymówkach są naprawdę nieźli. W zasadzie aż dziw bierze, że żadne z nich nie wpadło na pomysł zwalenia całej winy na tych, co to niby nie rządzą od 6 lat, a i tak wszędzie maczają swoje obrzydliwe paluchy.

Ale trudno się dziwić. Minister Nowak ma wiele na głowie – złapano go na żenującym publicznym kłamstwie, interesuje się nim CBA, dziennikarze „Wprost” pewnie też nie odpuszczą. Minister Mucha z kolei musi tłumaczyć się z wielomilionowych strat po koncercie Madonny. Trudno w takich nerwach wymyśleć jakąś zgrabną historyjkę.

Wypada tylko powtarzać nieśmiertelne hasło: by żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka