trescharchi trescharchi
1755
BLOG

Minister Nowak dopieszcza przewoźników.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 21

 

Z różnych przyczyn wielu Polaków wybiera komunikację autobusową. Niekiedy jest to wręcz konieczność; podróż autobusem po autostradzie Katowice – Kraków zajmuje nieco ponad godzinę w komfortowych warunkach. Od wielu lat podróż pociągiem na analogicznej trasie (nieco ponad 60 kilometrów) zajmuje co najmniej dwie i pół godziny. Póki więc nie będzie wyremontowanych torów i póki koleje nie wypuszczą nowoczesnych, szybkich pociągów – będzie jak będzie. Autobusy zbierać będą złote żniwa. Zwłaszcza te ekspresowe. Są jednakowoż przepisy, które rozwój autobusowej komunikacji poważnie utrudniają.

Jednym z najszybciej zdobywających rynek przewoźników jest PolskiBus. Stosuje on system bonifikat biletowych podobnych do tych obecnych w lotnictwie. Im wcześniej zamówi się bilet na konkretny dzień, tym taniej się zań zapłaci. Niedawno (końcówka kwietnia) przewoźnik otworzył nowe połączenie :Gdańsk – Rzeszów. Czerwony pojazd przejeżdża między innymi przez miasto Częstochowa. I tu ciekawostka. W Świętym Mieście nie można się zatrzymać. Mimo że Częstochowa liczy ponad dwieście tysięcy mieszkańców i kilku pasażerów mogłoby z niej pochodzić. Nie da się. W ubiegłym roku pojawił się przepis ministerstwa transportu wedle którego linie ekspresowe – do takich należy PolskiBus – mogą przystawać jedynie w miastach wojewódzkich. Ewentualnie w takich, w których jest przystanek początkowy i końcowy. Dlatego PolskiBus spokojnie może zajechać do Opola (122 tysiące mieszkańców) czy do Zielonej Góry (119 tysięcy mieszkańców). Do większej i leżącej na trasie z południa do Warszawy Częstochowy – już nie. Naturalnie PolskiBus pokonujący trasę Katowice – Warszawa może w Częstochowie stawać, ale tylko dlatego że linia została uruchomiona przed zmianą prawa i w związku z tym przepisy nie działają wstecz. Czyli de facto można, ale jednocześnie nie można.

Ministerstwo tłumaczy, że musiało wprowadzić definicje komunikacji zwykłej, przyspieszonej, pospiesznej i ekspresowej celem precyzyjnego rozróżnienia rodzajów komunikacji. To ma pomagać w rozliczaniu ulg ustawowych i przekazywaniu z budżetu państwa stosownych dopłat z tytułu stosowania tychże ulg. Brzmi całkiem logicznie, ale praktyka jest cokolwiek kulawa. Jeśli ktoś chce stawać w mieście niewojewódzkim, nie może mieć linii ekspresowej, tylko pośpieszną. Linia pośpieszna wymaga respektowania ulg ustawowych, ale za to można liczyć na rekompensatę ze Skarbu Państwa, więc strat się nie ponosi. Tyle tylko, że PolskiBus stosuje opisany powyżej własny system dystrybucji biletów i zmiana profilu na linię pośpieszną niezbyt mu pasuje do koncepcji. Przewoźnicy i eksperci uważają obecne przepisy za absurd i brak zrozumienia potrzeb przedsiębiorców. Nie pierwszy to zresztą przypadek, że komuś w ministerstwie zabrakło elastyczności i debaty z ludźmi żywotnie zainteresowanymi nowelizacją przepisów. Nawet częstochowski senator Andrzej Szewiński – z rządzącej Platformy Obywatelskiej – posłał do swojego partyjnego kolegi Sławomira Nowaka oświadczenie w którym pisze o kuriozalnej sytuacji i apeluje o zweryfikowanie niekorzystnych zapisów rozporządzenia, utrudniających życie mieszkańcom (…) dużych miast bez statusu wojewódzkiego. Nie otrzymał jak dotąd żadnej odpowiedzi.

Samo ministerstwo uważa, że przepisy sprawdzają się dobrze i nie są planowane żadne zmiany. Zakładam, że w resorcie chciano dobrze. Że chciano uregulować system ulg i opanować sytuację na rynku przewoźników autobusowych. To się chwali. Ale przy okazji – który to już raz – dobre intencje zamieniły się w prawny absurd, którego zwykłym obywatelom zrozumieć nie sposób. Ba, tego nie da się im nawet logicznie wytłumaczyć. To jeszcze bardziej wzbudza powszechne lekceważenie dla państwa, które produkuje tak kabaretowe przepisy. A państwo, z którego ludzie się śmieją – nigdy poważnym nie będzie.

By żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka