trescharchi trescharchi
2903
BLOG

Premier Tusk znów się rozgniewał.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 117

 

 

„Dzwoniłem do wojewody lubelskiej w sprawie sytuacji pogodowej w regionie. Poleciłem jej, by pojawiła się na miejscu i osobiście sprawdziła pracę służb. Rozmawiałem również z ministrem administracji, by sprawy osobiście dopilnował. Nawet jeśli są to wioski przygraniczne, daleko od stolicy, to trzeba się o to troszczyć”. To słowa p. premiera Donalda Tuska z soboty. Reakcja na sytuację w Sobieskiej Woli, odciętej od świata przez śnieg wiosce o czterdzieści kilometrów od Lublina.

Sobieska Wola stała się „sławna” gdy dziennikarze lubelskiego dodatku „Gazety Wyborczej” ruszyli na pomoc mieszkańcom, wioząc im chleb. Wprawdzie prasowa relacja z odysei p. redaktorów przypominała dramaturgią ucieczki jeńców z syberyjskiego gułagu, ale liczy się przecież dobra wola. O Sobieskiej Woli usłyszały inne media, pojawiły się w telewizji materiały, wypowiadały się gadające głowy. Dzień jak co dzień w redakcjach, gdy sensacji nie ma – trzeba ją stworzyć.

Tymczasem wieści o Sobieskiej Woli doszły do uszu p. premiera Tuska, który natychmiast schwycił za telefon i „zrugał” wojewodę lubelską. Ani chybi p. premier ostatnimi czasy przeczytał jakąś motywującą lekturę (może biografię któregoś satrapy, ręcznie sterującego państwem?), bowiem wpierw zalecił p. ministrowi Arłukowiczowi prędkie zlikwidowanie kolejek do lekarzy, by teraz ogłosić mediom, że p. wojewoda i p. minister administracji „mają po południu zameldować o wykonaniu zadania, a problem ma być rozwiązany”.

Naturalnie troska i stanowczość obliczone na pokaz zawsze są żenujące, zwłaszcza w wykonaniu człowieka, którego rząd przez wiele miesięcy nie potrafił zająć się potencjalnymi ogniskami klęsk żywiołowych (system przeciwpowodziowy, możliwy blackout w ogólnopolskiej energetyce). Skądinąd wiadomo, że p. premier Tusk uwielbia się tak pomarszczyć do kamer; z pewną dozą wesołości wspomnieć można konferencję p. premiera po kompromitacji Stadionu Narodowego („basen narodowy”) przed meczem z Anglią, gdzie zapowiadał – o ile pamięć nie myli – „bezwzględne” rozprawienie się z winnymi całej sytuacji. Na groźbach rzucanych w prasie naturalnie się skończyło; człowiek ów nie ma ani charakteru, ani charyzmy, ani chęci by cokolwiek w naszym popsutym mechanizmie państwowym zmieniać.

Do konwencji p. premiera rodem z lat słusznie minionych dostosowała się rzecz jasna p. wojewoda, meldując o godzinie szesnastej (zmieściła się, szczęściara, w terminie) że „wszystkim osobom potrzebującym została zapewniona pomoc”. Aby jeszcze lepiej wypaść w centrali, p. Szołno – Koguc „zobowiązała się, że osobiście odwiedzi wszystkie zasypane miejscowości”, wyrabiając przy tym trzysta procent każdej normy, jakiej narzuci ją wspomniana centrala.

Co mnie dziwi? Wybiórczość tych telefonów. Nie słyszałem, bo p. premier nie uznał za stosowne się pochwalić, by z KPRM były jakieś połączenia do wojewody mazowieckiego z prośbą o wpłynięcie p. wojewody na p. marszałka Struzika i próbę rozwiązania kosztownej kompromitacji na lotnisku w Modlinie. Nie słyszałem również, by p. premier przedzwonił do wojewody śląskiego z publicznym żądaniem wytłumaczenia wyborcom, dlaczego wysokiej rangi politycy Platformy Obywatelskiej doprowadzili do powstania Kolei Śląskich i ich spółek – córek, będących w istocie maszynerią do rozkradania publicznych pieniędzy.

A przecież – z całym szacunkiem dla mieszkańców Sobieskiej Woli – to jak gdyby sprawy o niebo poważniejsze, niż zasypana śniegiem wieś, do pomocy której angażuje się wojewodę i ministra administracji.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka