trescharchi trescharchi
518
BLOG

Brak ci u nas wieszczów i proroków.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 15

 

 

Jest końcówka ubiegłego roku. W ramach naturalnej wymiany wykwalifikowanej, nadzwyczaj przygotowanej do pełnienia funkcji menedżerskich kadry prezesa Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów Jarosława Kanię (Platforma Obywatelska) zastępuje sekretarz województwa śląskiego Łukasz Czopik (Platforma Obywatelska).

Dochodzi do kuriozalnej sytuacji. To, że GPW – przez niejasne powiązania z kierowanymi przez kolesi partyjnych spółkami Koleje Śląskie i Inteko – przyniosło w 2013 roku straty, o tym mówi się głośno. Nowy prezes Czopik nie ma większego wyjścia i „przyznaję, gdy tylko dowiedziałem się o operacjach, które miały miejsce, złożyłem doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa”. Kuriozalnej, bowiem Czopik, jako jeszcze sekretarz województwa miał pod sobą wydział nadzoru właścicielskiego urzędu marszałkowskiego, który kontrolował między innymi poczynania spółki GPW. Nie wspominając o radzie nadzorczej, w której marszałek poumieszczał swoich „zasłużonych” ludzi, oczywiście z Platformy Obywatelskiej. Członkowie rady nadzorczej twierdzą dzisiaj, że o złej sytuacji finansowej spółki nic nie wiedzieli – za cóż więc brali pieniądze, Bóg jeden wie; najwyraźniej kontentowali się tylko swoim towarzystwem, panią Basią sekretarką i smaczną kawą.

Czopik się broni, broni się idiotycznie, ale musi się bronić. „Wiele razy (jako sekretarz województwa – przyp. T) wertowałem dokumentację GPW (…) tylko wieszcz lub prorok mógł wysnuć z nich wniosek, że firma została narażona na aż takie ryzyko finansowe”. Stąd wniosek: albo papiery były fałszowane – i za to powinien odpowiedzieć między innymi kolega partyjny Czopika, pan były prezes Kania, albo Czopik i jego funfle z wydziału nadzoru właścicielskiego nie potrafią prawidłowo analizować dokumentów, co też ich dyskwalifikuje. Czego się jednak spodziewać po kadrach z łapanki wewnątrzpartyjnej?

Marszałek województwa śląskiego, Mirosław Sekuła, nie byłyby oczywiście sobą, gdyby czegoś od siebie nie dodał. Jego zdaniem jest tak, że „gdy kogoś obdarzymy za dużym zaufaniem, to może się tak zdarzyć, że zostanie ono nadużyte. Dlatego nikt nie wiedział, co tak naprawdę się tu działo. Były zarząd przywłaszczył sobie zbyt duże kompetencje. Zabrakło też mechanizmów kontrolnych, które pozwoliłyby przełamać propagandę sukcesu”.

Chwila, chwila panie marszałku. Najzwyczajniej w świecie pan kłamie. Zapomina pan, że to już nie jest prostackie show do pustych krzeseł w Sejmie. Mnóstwo ludzi wiedziało „co tak naprawdę się działo”. Mechanizmy kontrolne? Ależ są takowe w urzędzie marszałkowskim, ale jak to – koledzy mają sprawdzać kolegów? Przecież się nie godzi, nieprawdaż? Zaś za teksty o propagandzie sukcesu narobi pan sobie tylko kłopotu u Tomczykiewicza i premiera Tuska. Przecież podczas ostatniego spotkania PO na Śląsku przekonywali wszystkich, że to kraina mlekiem i miodem płynąca.

W jednym tylko 2013 roku zarządzane przez kolegów partyjnych z Platformy Obywatelskiej Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów przyniosło 167,3 miliona złotych strat. To wszystko są publiczne pieniądze.

By żyło się lepiej!


trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka