trescharchi trescharchi
1460
BLOG

Najbardziej szkodliwa formacja III RP.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 58

 

 

Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego w pełni. Wspólny mianownik zawsze taki sam: mimo długiej już obecności w strukturach unijnych większość partii i polityków nadal nie rozumie jakie są dokładnie kompetencje europosła. Dlatego na spotkaniach wyborczych padają obietnice zgoła kuriozalne („tak, wyremontujemy ten chodnik do remizy”) i zarezerwowane raczej na czas kampanii do samorządów lokalnych. Cóż, poza kilkoma fachowcami większość naszych „reprezentantów” to jednak pazerni na wysokie uposażenie i sutą emeryturę arywiści…

…a skoro mowa o arywistach, nie można nie wspomnieć o bohaterach niniejszej notki, czyli o Polskim Stronnictwie Ludowym. Ludowcy odbyli właśnie konwencję krajową; jeśli jesteś od wielu, wielu lat najbardziej szkodliwym dla państwa polskiego ugrupowaniem politycznym, no to cudów nie ma. Konwencja takowa musi być festiwalem hipokryzji. I konwencja takowa, wesoło i przaśnie prowadzona przez wodzireja Piechocińskiego festiwalem takowym była.

Jest coś absurdalnego w tym, że partia, która ma czelność wystawić raz jeszcze na ministra Rzeczypospolitej skompromitowanego i owianego złą sławą przez swoje niejasne (i wciąż badane przez odpowiednie organy) interesy Marka Sawickiego, ta sama partia przekonuje swoich sympatyków o wielkiej odpowiedzialności za Polskę. Jest coś absurdalnego w tym, że partia odcinająca kupony od dawnego PSL-u bredzi ustami Piechocińskiego o tym, iż „nie muszą zmieniać poglądów i programów”, chociaż ich jedynym programem jest palące pragnienie nachapania się ile wlezie, obsadzenie jak największej ilości urzędów licznymi przedstawicielami „ludowych” rodzin.

Jest coś żałosnego w tym, że Janusz Piechociński mówi o tym, że dla PSL „ważna jest Polska i Polacy”, a jednocześnie partia której lideruje od lat usiłuje zrobić wszystko, by nie spłacić 21 milionów złotych długu wobec Skarbu Państwa, czyli wobec Polski i Polaków. Trudno pokazywać się jako partia rozsądku i oszczędności, skoro na Mazowszu niepodzielnie rządzi nienasycony PSL-owski baron Struzik, pewnie i bezkompromisowo prowadząc województwo na skraj śmieszności i bankructwa.

Przemówienie Piechocińskiego? Słabiutkie. Minister mówcą nigdy nie był i nie będzie. Nieobecność Pawlaka? Wymowna. Twarze „gwiazd” PSL w pierwszym rzędzie? Mało przekonane. Oklaski rachityczne. Hasło wyborcze, spot wyborczy? Przeszły niezauważone. Piechociński tymczasem gra o życie. Obiecał sześć mandatów, czyli powiększenie obecnego stanu posiadania o dwa. Co innego wszakże wybory samorządowe, gdzie zaprzyjaźniony wójt (i cała jego rodzina zatrudniona w gminie) zmobilizują elektorat, bo jest to w ich własnym interesie, co innego wybory na rzecz „wielkich panów” z Warszawy, których najczęściej nikt nie zna, o programie nie wspominając. No i możliwości załatwiania pracy jakby trochę mniejsze.

Marzy mi się polska polityka bez PSL-u. Marzy mi się, żeby ta zasłużona formacja przeszła swoisty „czyściec” poza strukturami władzy. Oczyściła swoje szeregi z karierowiczów i dorobkiewiczów. Postawiła na młodych ludzi, którym najbardziej zależy na pomocy polskiej wsi, nie pomocy rodzinom przyjaciół.

Ale to marzenia ściętej głowy. Wcale się nie zdziwię, jeśli przy sprzyjających wiatrach „partii moralnej odnowy” Jarosława Kaczyńskiego będzie brakowało kilku procent, to wówczas być może sięgną do sojuszu z PSL-em, gotowym na współpracę ze wszystkimi, którzy coś dają. Skoro „budowniczowie IV RP” mogli budować tą „nową moralną jakość” z politykami Samoobrony, to dlaczego nie dać szansy „Ludowcom”?

W końcu Tomasz Sakiewicz i bracia Karnowscy potrafią „żelaznemu” elektoratowi wszystko wytłumaczyć.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka